sobota, 14 maja 2011

przełęcz spalona

już od jakiegoś czasu odkładałem ten obrazek, czekając aż natchnie mnie do napisania czegoś super, czegoś przejmującego. ale natchnienie jakoś nie przychodzi. może dlatego, że wszystko jest teraz w miarę proste i nie mam potrzeby komplikowania sobie myśli. idzie ku dobremu. oczywiście to rodzi dziesiątki nowych obaw i pytań, ale w gruncie rzeczy istotne jest to, że kierunek jest właściwy. reszta to detale. 
czuje się jakby mi ktoś 100-piętrowy wieżowiec zdjął z ramion...
no więc ten fotek nie doczeka się głębokich i artystycznych wynurzeń. wrzucę go ot tak, bez okazji.

ps: chociaż trochę okazji można się doszukać. to zdjęcie zrobiłem będą na rajdzie a tak się złożyło, że rajdy i inne wyścigi znów będą stanowić część mojego życia...



5 komentarzy:

  1. czyli wszystko gra. to dobrze.

    OdpowiedzUsuń
  2. tak trzymać Panie Kubo!!:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Pan pozwoli, że zostanę na dłużej. (z przyczyny bardzo prostej - uwielbiam oglądać fotografie, rzecz jasna te niezwykłe)
    Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń