czwartek, 8 września 2011

schody. ale nie do nieba, tylko na osiedle

żeby zatrzeć wrażenie cyfrowości, śpieszę z czymś analogowym, czarno-białym i kwadratowym. jednym słowem sztuka. gdybym był eisensteinem to te schody były by tak z pięć razy dłuższe. niestety nie jestem, więc muszą pozostać w oryginalnym rozmiarze.

3 komentarze: