piątek, 16 lipca 2010

skojarzenia

właściwie to było do przewidzenia. ignorując całkowicie moje pierwotne założenia, blog zaczął sam z siebie zmieniać swój charakter i przerzucać ciężar z obrazów na tekst. teoretycznie oczywiście powinienem nad tym zapanować, w końcu do cholery to jest mój blog, ale prawda jest taka, że wcześniej czy później i tak postawi na swoim.
więc dobrze, może być i tekst....
pół życia i cztery dioptrie strawiłem na czytaniu, co do bogactwa mnie niestety nie doprowadziło, ale za to pozwala na takie małe radości, jak choćby skojarzenia z steinbeckowskim monterey na widok nadmorskiego krajobrazu. i to nic, że widok jest to cna angielski, że monterey jest zupełnie inne, takie magiczno-amerykańskie i że morze północne nie ma szans w konfrontacji z pacyfikiem. to wszystko nic. liczy się to, że mam takie skojarzenia. i dobrze, bo głupio by było tracić oczy na próżno...

 notatka ku pamięci: dopisać monterey do listy 'miejsc, które muszę kiedyś zobaczyć'


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz