niedziela, 2 kwietnia 2017

chechło/kwiecień 2017

W przypadku Pustyni Błędowskiej logika jest nieco pokrętna. Intensywna wycinka lasów na potrzeby okolicznego przemysłu trwająca gdzieś od XIII w. odsłoniła zalegające tam pokłady piasku. Wraz z obniżeniem się poziomu wód gruntowych (efekt uboczny górnictwa) doprowadziło to do czegoś, co dziś nazwano by katastrofą ekologiczną. Ok. 30 km2 dawnego lasu zamieniło się (i to dosłownie) w pustynię. Taką prawdziwą, na której zdarzały się nawet miraże i fatamorgany. Specyficzny klimat tego miejsca sprawił, że pojawiła się tu pustynna flora, co z kolei spowodowało, że ten piaszczysty nieużytek stał się ponownie obszarem wartościowym ekologicznie. I znów człowiek starał się to zmarnować. W latach 60. XX w. część pustyni zaorano i obsadzono drzewami, resztę zaczęły zarastać krzewy. W ostatnich latach teren poddano rekultywacji, by przywrócić mu dawny charakter. Drzewa i chaszcze wycięto, pozostawione przez wojsko niewybuchy uprzątnięto, a nawet wybudowano nowy punkt widokowy. 
Oczywiście, jeśli ktoś spodziewać się bezkresnych wydm rodem z Sahary, srodze się rozczaruje. Od strony Chechła pustynia jest płaska jak stół i pocięta wszerz i wzdłuż śladami kół ciągników, spychaczy czy innego ciężkiego sprzętu... Ale to wciąż pustynia, ponoć największa w Europie Środkowej.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz