Kiedy przymierzałem się do uwiecznienia lizbońskiego tramwaju, niezmiernie uprzejmy Senegalczyk sprzedający czapeczki z wiatraczkiem, selfie-sticki i cholera wie co jeszcze zainteresował się polaroidem. Jego fascynacja była ogromna i kolejne 15 minut spędziłem tłumacząc mu, że tak, to jest prawdziwy polaroid i że naprawdę działa. I tak, zamierzam robić nim zdjęcie. W końcu oddalił się jakby nie do końca przekonany. Przeczekawszy kilka wycieczek i ze dwa tramwaje w końcu dojrzałem okazję. Prawi się udało...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz