sobota, 1 marca 2014

gliwice

gliwice zawsze będą dla mnie miastem włóczenia się. z nieszczęsną miną, w ulewnym deszczu, latem, zimą, uciekając od hałaśliwych kolegów z akademika, albo krążąc z cichą nadzieją na przypadkowe spotkanie z tą która wypełniała mi wtedy wszystko. wzdłuż i wszerz wolności, polnymi ścieżkami od akademików po dworzec, ciemną nocą przez zabrską i chorzowską do dyskoteki bravo i z powrotem. rytualne odprowadzanie do domu i powrót pierwszym porannym tramwajem z zabrza, przysypiając po całonocnej rockotece, wśród ludzi jadących na poranną szychtę. rynek w dzień, rynek nocą, rynek nad ranem, całodobowy piast na dolnych wałów i bar na zwycięstwa, na przeciwko urzędu miast, jedyne miejsce gdzie nad ranem można było napić się ciepłej herbaty.dziupla, cd pub, spirala..
lata później codzienny dojazd do pracy i znów szwendanie się wzdłuż wszystkich wariantów trasy na plebiscytową. nie do wiary, ale nawet zaprowadziło mnie to na stary stadion przy kujawskiej. nie obyło się bez sentymentalnego rzutu okiem na dawny akademik.
lubię gliwice. lubię włóczyć się po tym mieście. jak zawsze.




















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz