poniedziałek, 4 lutego 2013

kopalnia

czasem wygrzebuję z zakamarków pamięci wspomnienia. wszystko co pamiętam składa się z pojedynczych scen, nanizanych rzadko na oś czasu. pamiętam wizytę na działce dziadka, na gzichowie. stary kiosk ruchu robiący mniej za altankę, a bardziej za składzik narzędzi, zrobione z folii szklarnie. spacer z wujkiem wzdłuż brynicy, nad jaz który wtedy miał dla mnie rozmiary bez mała solińskiej zapory, nad miejsce gdzie pogoria wpadała do mętno-brązowej przemszy. wtedy rzeka miała kolor i zapach. dziś pod jazem można spotkać kąpiących się ludzi. co za czasy...

pamiętam dokładnie drogę z syberki na działkę. do dziś, gdy zdarza mi się zapomnieć która strona jest prawa (tak, czasem mi się to zdarza), przywołuję w pamięci scenę, kiedy dziadek tłumaczy mojemu tacie - teraz skręć w prawo. i widzę jak skręcamy w brzozowicką. pamiętam tą ulicę, której nawierzchnia zrobiona była wówczas z ułożonej w jodełkę cegły. pamiętam że była długa, kręta, przecięta torami. dziś brzozowicka to gładki asfalt, po torach nie pozostał już najmniejszy ślad. na dawnym nasypie rośnie osiedle, reszta ginie w chaszczach.

z lewej strony ulicy za szpalerem drzew można było oglądać pozostałości po odkrywkowej kopalni brzozowica. wtedy, w połowie lat 80-tych kopalnia była już od niemal 20 lat nieczynna, wciąż jednak były tam ogromne koparki, które niegdyś wgryzały się w ziemię, by wydobywać z niej węgiel. kwk brzozowica była największą w polsce odkrywkową kopalnią węgla kamiennego. zwykle w ten sposób wydobywa się węgiel brunatny. 

pod koniec lat 60-tych węgiel się skończył. trzydzieści lat później teren zrekultywowano. nie ma już śladu po dawnych wykopach, większość terenu zarasta młody las. ścieżki zarastają trawą i krzewami broniąc dostępu do kopalni. w środku nie ma już maszyn, nie ma odstrzałów i syreny ostrzegawczej. nie ma ludzi. jest cisza...

PS: kiedyś to miejsce wyglądało tak



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz