poniedziałek, 7 stycznia 2013

punkt startowy zawadzkie

popadające w ruinę szatnie przy zarośniętym basenie, przejście wąską ścieżką nad rzekę, rachityczny pomościk i rwący nurt rzeki. kilka mostów i płycizna za płycizną, w kajaku brakuje kółek pod dnem. i tak przez 10 kilometrów. na koniec trochę wody pod kilem, ale już zbyt mało sił by porywać się na drugą trasę. za rogiem wigwam, dymiący grill i swojska budka z ciepłą herbatą. koniec. do powtórzenia gdy przyjdzie większa woda.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz