wtorek, 19 października 2010

peak district

miejsce które mnie zachwyciło, chociaż jest odległe od wszelkiej wielkopowierzchniowej wody. jest coś urzekającego w krajobrazie peak district. muszę tam wrócić, bo Filip z Alą zabrali nas tam tylko na chwilę, a pora była taka, że foty już nie bardzo wyszły. a jeszcze doszedł latawiec który nie chciał latać na takim wietrze i odciągał mnie od robienia zdjęć. ale za to homemade burger w cat and fiddle był genialny.
o holdze i slajdzie w moim wykonaniu już kiedyś pisałem, więc się nie będę powtarzać. mimo wszystko jednak lubię to foto. smutek i melancholia z niego bije, przypomina mi, że chcę tam znowu....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz