poniedziałek, 21 września 2009
kurde, ciężko mi idzie robienie portretów. otóż nie umiem za bardzo współpracować z modelami. sam fakt, że ośmielam się celować w kogoś obiektywem wydaje mi się takim nadużywaniem jego cierpliwości (a do tego trzeba doliczyć czas na ustawienie ostrości w lubitelu, co przy moich ślepych oczkach i nieczytelnej matówce aparatu trwa całe wieki), że jest mi głupio prosić jeszcze o inne ustawienie się, przybranie jakiejś miny albo co. a jeszcze trzeba przecież pomyśleć o oświetleniu... horror...
niemniej jednak czasem się udaje. może to dzięki Ani, mojej kochanej modelce?
Etykiety:
anna,
ilford delta,
lubitel
Lokalizacja:
Będzin, Polska
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
wiadomo, dobra, cierpliwa, kochana kobieta... a jak jeszcze się zgodzi żeby pozować - no to sukces murowany;)
OdpowiedzUsuńoddam mariuszka za taką:)
OdpowiedzUsuńe, to chyba nie byłby dobry biznes. na co mi Mariuszek?
OdpowiedzUsuńjak to na co Ci Mariuszek ? No wiesz co !!!
OdpowiedzUsuńno wiesz... to jednak by nie było to samo.... :]
OdpowiedzUsuńcycki se przykleję !
OdpowiedzUsuńa to pstrykałes tym aparatem co sie popsuł?
OdpowiedzUsuńcześć Malwina :) nie, to lubitelem z niedomytym obiektywem :D
OdpowiedzUsuń